Świństwo (Truizmy) Marie Darrieussecq – Zwinęłam się we własnym zapachu, żeby być jeszcze bardziej sobą.
Marie Darrieussecq Świństwo (Truizmy), przełożyła Barbara Walicka, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2018.
Opis wydawnictwa https://www.karakter.pl/ksiazki/swinstwo-truizmy
Intrygująca to za mało powiedziane, książka z konkretnym ładunkiem i przesłaniem, ale ono dla każdego może być inne. Niewiele ponad sto stron, czyta się bardzo szybko, wciągająca. Język jakim posługuje się Marie Darrieussecq jest dosadny, miejscami brutalny, odzwierciedla przemiany zachodzące w głównej bohaterce oraz otaczającym ją społeczeństwie.
Metamorfoza jest jednym z istotnych tematów, jakie Marie Darrieussecq porusza w swojej powieści. Przemiana głównej bohaterki odbywa się stopniowo, pierwsze sygnały wysyła ciało, niejako buntując się przeciwko przedmiotowości z jaką jest traktowane nie tylko przez otoczenie, ale i przez samą kobietę. (Czytając Świństwo, trudno było mi zapomnieć o opowiadaniu Franza Kafki Przemiana.) Nasze ciało, pojemnik ma swoje wady i zalety, jednak od nas zależy czy skorzystamy z nich i w jaki sposób będzie ono narzędziem do naszych celów.
Metamorfoza niezwykle powoli zachodzi również w umyśle bohaterki, jednak brak jej trwałości, jakby ociężały umysł, nieprzywykły do samostanowienia z trudem kontrolował i akceptował prawdziwą naturę tego bytu. Kobieta początkowo jest jakby ubezwłasnowolniona, bez świadomości swego zniewolenia. By zaistnieć, jako jednostka musi przejść długą i wyboistą drogę, pełną upokorzeń i wyrzeczeń. Stawanie się sobą jest długotrwałym procesem, tylko kim/czym właściwie jest owa istota? Może jest czymś/kimś, czego nie da się jednoznacznie zdefiniować, czymś pomiędzy, w trakcie niekończącej się przemiany.
Zwinęłam się we własnym zapachu, żeby być jeszcze bardziej sobą.
Przez okno widziałam, jak ludzie wchodzą i wychodzą. Starannie unikałam jakichkolwiek spotkań, wszyscy mieli takie miny, jakby wiedzieli, dokąd zmierzają i co będą robić potem. Ja nie robiłam nic, patrzyłam w telewizor, kąpałam się pod prysznicem.
Rano miałam mieć próbę do spotu reklamowego, występowałam zamiast aktorki, która właśnie dopuściła się zdrady stanu. Niestety, znów złapały mnie straszne skurcze w krzyżu – pomyślałam, że bardzo źle się składa, iż dzieje się to właśnie teraz, kiedy znalazłam pracę. Przypuszczałam, że może to nowotwór, że rozwijają się we mnie chore komórki, ponieważ nie żyłam w zgodzie z własnym ciałem.
Teraz wiem, że przy najmniejszej burzy trzeba się mocno skupić, żeby zachować spokój, nie poddać się lękowi napływającemu do brzucha i powstrzymać przerażenie, jakie zagnieździło się w brzuchach zwierząt od czasu pierwszej nawałnicy, która nawiedziła świat. Ze śmiercią jest podobnie. Śmierć unosi się wokół mnie, a ja muszę zachować spokój.